Z głębokim żalem żegnamy naszego wieloletniego nauczyciela Profesora Andrzeja Dąbrowskiego, wspaniałego pedagoga i wychowawcę młodzieży, który zmarł 4 maja 2017 r. w wieku 80 lat.Pogrzeb 9 maja o godz. 10:15 w Wejherowie-Śmiechowie.

32

Pochodził z inteligenckiej rodziny, zamieszkałej w powiecie kartuskim. Pracę nauczyciela podjął w 1955 r. w Liceum Ogólnokształcącym w Kaliszu Pomorskim. W 1956 r. uzyskał odroczenie nakazu pracy i rozpoczął studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, uzyskując rok później naukowe stypendium, równocześnie pracując w szkole podstawowej nr 2 w Wejherowie.
Po ukończeniu studiów pracował jako asystent w Katedrze Narciarstwa, Łyżwiarstwa, Żeglarstwa i Turystyki AWF w Warszawie. W 1963 r. podjął pracę trenera w Jachtowym Klubie Morskim ”Gryf” w Gdyni oraz nauczyciela wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 6 w Rumi.
W 1965 roku został przeniesiony do liceum w Wejherowie, gdzie pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego i przysposobienia obronnego na pełnym etacie przez 20 lat, do dnia przejścia na emeryturę oraz w niepełnym wymiarze przez kolejne 6 lat.
Jako absolwent AWF ze specjalizacjami: piłka ręczna, żeglarstwo, narciarstwo, spadochroniarstwo oraz gimnastyka lecznicza, pozostanie w pamięci jako człowiek z pasją.
Na przełomie lat 60-tych i 70-tych stworzył niepokonaną w powiecie reprezentację liceum. Jako trener Zespołu Jantar z najlepszych piłkarzy liceum, technikum elektrycznego i „samochodówki” stworzył drużynę piłki ręcznej, która przez kilka lat zajmowała wysoką pozycję w Lidze Okręgowej Juniorów.
Wygrywaliśmy z tak renomowanymi drużynami jak Lechia Gdańsk i Polonia Gdańsk, a nawet zmagaliśmy się z mistrzem Polski GKS Wybrzeże - wspomina Zbigniew Antczak, były zawodnik i absolwent LO.
Był bardzo otwarty i życzliwy. Praca z młodzieżą i aktywność sportowa były jego pasją, której się poświęcił. Zaszczepił w nas wolę walki, dążenie do sukcesu, ale zawsze fair play. Uczył nas szeroko pojętej kultury nie tylko fizycznej - mówi Adam Weltrowski, absolwent liceum.
Został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi oraz licznymi nagrodami i wyróżnieniami.
Dziękujemy Ci Profesorze i Kolego.
Bożena Conradi - dyrektor I LO im Króla Jana III Sobieskiego w Wejherowie

Pożegnanie Andrzeja Dąbrowskiego
"Wszystko umiera, tylko pamięć dobrych uczynków nie ginie”.
Profesor Andrzej Dąbrowski pozostanie w pamięci wielu jako człowiek z pasją... Żeglowanie aż po nieba kres, zmaganie się z morskim żywiołem, sprawdzanie siebie w ekstremalnych sytuacjach, poznawanie nowych miejsc, nowych ludzi... Życie na pełnej petardzie, jakby powiedział ks.J. Kaczkowski.
A potem przybicie do przystani, do tych, którzy czekają i nie czekają... powrót do domowych pieleszy... Najpierw do małego, pełnego dobrych wspomnień mieszkania na osiedlu 1000-lecia, potem do własnego domu w małej kaszubskiej wsi... Blisko wody, by patrzeć w dal i marzyć o kolejnej podróży, bo... „Wędrówką jedną życie jest człowieka”, bo „Flotą obłoków musimy być”.
Spacerom towarzyszą wspomnienia. Głęboko w pamięci tkwi ulubione liceum, ulubieni uczniowie, niekoniecznie zainteresowani sportem. Nimi musiał się szczególnie zająć, znaleźć sposób na każdego rozleniwionego. On to potrafił. Po kilku lekcjach wszyscy grali, biegali, poznawali kolejne etapy dojścia do dobrej kondycji fizycznej. „Ż życiem trzeba się brać za bary” - mawiał. Wybrańcy dostąpili zaszczytu pływania po Zatoce Puckiej. Pod opieką swego Kapitana zdobywali patenty żeglarskie. Hartowali ciało i ducha. Być może niejeden z tych uczniów pływa po morzach/oceanach i ciepło wspomina swego ulubionego profesora.
Po przejściu na emeryturę pojawiał się na spotkaniach „po latach”, jakie organizowali jego uczniowie - absolwenci „Sobieskiego”. Zawsze mogli liczyć na Jego obecność, chyba, że akurat żeglował.
Do szkoły przychodził na tradycyjne spotkania z okazji Święta Edukacji czy Wigilii. Zawsze uśmiechnięty, pełen werwy, zadowolenia z życia, choć gdzieś tam, w zakamarkach duszy tlił się jakiś żal, że nie wszystko udało się osiągnąć, nie wszystko poszło w dobrym kierunku... Ożywiał się opowiadając o pełnym uroku życiu na wsi, z dala od miejskiego gwaru i spalin, o wizytach przyjaciół. Kontakt z naturą był swoistym antidotum na smutki życia prywatnego, które nie składa się z samych zwycięstw.
W tym roku szkolnym nie pojawił się w szkole, nie podzielił się opłatkiem. Nie odpowiadał na telefony. Chyba czuł, że nadszedł czas ostatniego rejsu, tego niebieskiego... Być może patrząc w niebo, słyszał tekst piosenki, śpiewanej przez niejednego samotnego żeglarza.„Płyną obłoki w niebieski rejs/W błękit głęboki, w przestrzeni sens /Skąd je sprowadza odwieczny wiatr/ I gdzie wędrują, gdzie pędzą tak?/I chociaż dłużej nam trzeba żyć/ Flotą obłoków musimy być/Jakiż też po nas zostanie ślad/Kiedy zawieje odwieczny wiatr”
Panie Profesorze, w naszej pamięci pozostaniesz na zawsze!
Edyta Łysakowska-Sobiczewska